12 grudnia 2014

Czy naprawdę na tych pasach muszą zdarzać się wypadki?...

Wczoraj na przejściu dla pieszych przy Szkole Podstawowej nr 107 kolejny pieszy został potrącony przez samochód. To nie pierwszy wypadek... O czym świadczy fakt, że przed wakacjami potrącony został pan, który przeprowadzał dzieci?... O niebezpieczeństwie tego miejsca.

Od długiego już czasu rodzice i dyrekcja szkoły wysyłają kolejne pisma do różnych organów samorządu z prośbą o zapobieżenie wypadkom - przez zainstalowanie sygnalizacji świetlnej. Sam kierowałem kilka pism, na które stałą odpowiedzią jest, że ZDM w wyniku analizy stwierdził, iż nie ma potrzeby instalowania świateł w tym miejscu.

Przed wyborami wiceprezydent Wojciechowicz obiecał wiążącą odpowiedź do końca października. Pisałem też do wiceprezydenta Paszyńskiego. Koledzy z "Miasto Jest Nasze" organizowali happening, przeprowadzając dzieci. Za chwilę zaczynamy zbiórkę podpisów pod listem-apelem o działanie.

Co jeszcze miałoby się zdarzyć, żeby analizy ZDM wykazały konieczność jakiejś zmiany, jeśli nie wystarczają wypadki - potrącenia pieszych na przejściu dla pieszych?...

Jesteśmy otwarci na propozycje - to może być ograniczenie prędkości do 30 km (samochody wypadają tam z Dolinki Służewieckiej czasem jak z procy). Nie chcemy jednak, żeby instytucje miejskie, które powinny rozwiązywać problemy, ograniczały się do strząsania z siebie odpowiedzialności. Jeśli - faktycznie - światła powstać nie mogą, to proszę ujawnić autora analizy oraz samą analizę (dlaczego nie mogą powstać?...), oraz zaproponować inne rozwiązanie. Czemu to rodzice mają szukać możliwości zabezpieczenia drogi dzieci do szkoły?...

Strefa Tempo 30 - przy jednoczesnym udrożnieniu prawdziwych szlaków przelotowych i rozwijaniu komunikacji publicznej - nie jest fanaberią. A w przypadku SP nr 107 - i SP nr 157 na Kazimierzowskiej, gdzie niestety miał miejsce wypadek śmiertelny - KONIECZNA jest szybka reakcja, i nie w formie deklaracji, ale działań...

24 października 2014

Sfotografowałem prawdziwą kiełbasę wyborczą!

Warszawskie metro w popołudniowym szczycie.
Najpierw mijamy jeden billboard/cityboard/reklamę wyborczą.
Później drugą.
Proszę znaleźć różnice :-)

Photo (c) by Łukasz Garbal

Nie krytykuję kandydata - wszystkie reklamy przedwyborcze są podobne do tej przedwyborczej parówki.
I marketingowcy tej firmy to wiedzą.
Szkoda, że co wybory to wielko- i małoformatowe kiełbasy wyborcze oblepiają miasta i wsie.

Nikt nie liczy, czy obietnic uda się dotrzymać.
Ba, niektórzy obiecują trzeci raz to samo, Pani Prezydent, Szpital Południowy.
Inni - bezpłatną komunikację.

Ale to, czy wybory nie zmienią się tylko w głosowanie, zależy od tych, którzy decydują iść i świadomie wybierać.

18 sierpnia 2014

Budżet obywatelski Warszawa: największe poparcie uzyskała "Partia Rodziców"

Roman Pawłowski w "Gazecie Stołecznej" pisał o budżecie obywatelskim, posługując się figurą, że w Warszawie wygrała "partia pszczelarzy" (http://m.warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,106541,16317669,W_Warszawie_powstaly_nowe_partie_polityczne__Sa_nietypowe.html ).

Napisałem do redakcji gazety, że sprawa wygląda nieco inaczej. Artykuł bardzo ciekawy, słuszne jest podkreślanie wagi aktywności obywatelskiej, ale tendencja wygląda inaczej.

"Partia Pszczelarzy" - którą także popieram - uzyskała faktycznie znacznie mniejsze poparcie od "Partii Rodziców". Najwięcej głosów uzyskiwały projekty zgłaszane przez przedszkola i szkoły (czy to przez dyrekcje, czy - często - Rady Rodziców).
Niestety, zwykle - mimo WIĘKSZEJ liczby głosów - przegrywały one z projektami "partii pszczelarzy". Nie ma tu żadnego spisku, po prostu projekty przedszkoli i szkół były kosztowniejsze, a zasady budżetu obywatelskiego zakładały, że projekty realizowane są w kolejności będącej wypadkową liczby głosów I JEDNOCZEŚNIE możliwości zmieszczenia się w pozostałym budżecie. 

Czyli, w przypadku Służewia, kiedy projekt zagospodarowania Dolinki Służewieckiej, który zgromadził 1074 głosów (największe poparcie), wyczerpał większość budżetu wyznaczonego na ten rejon, projekt budowy bieżni i ścieżki zdrowia dla uczniów Szkoły Podstawowej nr 107 im. B. Malinowskiego, trzeci pod względem uzyskanej liczby głosów (619), nie zostanie zrealizowany, ponieważ jego kosztorys nie mógł się już zmieścić w środkach, które pozostały - i dlatego będzie realizowany tańszy projekt "pszczelarzy", który uzyskał faktycznie mniejsze poparcie (394, dopiero 14 pod względem zgromadzonej liczby głosów).

Oczywiście pszczoły są ważne, trzeba jednak zwrócić uwagę na skalę potrzeb przedszkoli i szkół - które uzyskały większe poparcie, realizowane jednak - w ramach tegorocznego budżetu obywatelskiego - nie będą. To jednak wyraźny drogowskaz zarówno dla radnych, jak i zarządów: te projekty powinny w pierwszym rzędzie być finansowane z budżetu miasta/dzielnicy!

Problem przepadania takich projektów wymaga też przekonstruowania zasady budżetu obywatelskiego - oraz, rzecz jasna, zwiększenia przeznaczonych nań funduszy.

Warto też, aby mieszkańcy Warszawy mogli głosować nie tylko w jednym obszarze - ale na projekty w całym mieście.
  

(Na marginesie: nie zauważyłem później w "Gazecie Stołecznej" rozszerzenia materiału o podane przeze mnie fakty, które pokazują wielki społeczny ruch, wynikający z braku funduszy na oświatę czy kulturę; została opinia o sile ruchu pszczelarzy...).

Budżet obywatelski: co się dzieje w sytuacji, kiedy projekt staje się nieaktualny?

Zastanawiam się, co dzieje się w sytuacji, kiedy grupa obywateli zgłosiła swój projekt w ramach budżetu obywatelskiego, projekt został zakwalifikowany, wybrany, i dopuszczony (bo przecież nie zawsze projekty z największym poparciem dostawały dofinansowanie - o sprawie piszę tutaj).

Nie mówię teoretycznie, a praktycznie - na przykładzie skrzyżowania Puławska/Al. Lotników na Mokotowie. Od dawna straszyła tam dziura w jezdni, uniemożliwiająca przejście pieszym podczas większego deszczu. Grupa mieszkańców (nie byłem z nią związany) zgłosiła projekt naprawy dziury z pieniędzy budżetu partycypacyjnego. Projekt niewiele "ważył", bo 10 tys. zł, zyskał duże poparcie - został wybrany i miał być realizowany w roku 2015. Tymczasem już teraz dziura została naprawiona - na pewno z innych środków. Bardzo dobrze zresztą - pytanie tylko, co dalej: czy te pieniądze na realizację w ramach budżetu obywatelskiego zostaną w przyszłym roku skonsumowane jako "refinansowanie" tego bieżącego wydatku, czy - za czym osobiście bym optował - "wrócą" do puli budżetu obywatelskiego? Tylko co w takiej sytuacji - czy przypadkiem nie trzeba znów "przeliczać" projektów, bo może jakiś projekt, który zyskał poparcie mieszkańców, a na który brakowało właśnie owe 10 tys. zł, miałby szanse na realizację?...

To pytanie o procedury. Poniżej zaś zdjęcie, dokumentujące stan z dnia dzisiejszego.


Co miasto będzie robiło z pieniędzmi z projektów, które staną się nieaktualne przed 2015 r.?...


5 sierpnia 2014

Kto zapłaci za darmowy podręcznik?

Wiadomo, że zapłacą wszyscy - z podatków. Ale szczególnie silnie koszty wprowadzenia "bezpłatnego" podręcznika do klasy I odczują rodzice innych dzieci: już podrożały podręczniki do innych klas.

Czy rząd zamierza w jakiś sposób zrekompensować te koszty?

Od miesięcy zadaję różnym osobom w Ministerstwie Edukacji Narodowej jedno pytanie: dlaczego - zamiast pośpiesznego pisania najważniejszego podręcznika w życiu człowieka, bo pierwszego - nie zaplanowano wprowadzenia ulgi podatkowej na podręczniki?

Byłoby to szybsze i naturalne, bez lęku o poziom merytoryczny... Dlaczego podjęto kosztowną decyzję o wprowadzeniu "darmowego" podręcznika?...

I pytanie kolejne - czemu o to nie pyta ani nikt z dziennikarzy, ani nikt z polityków licznych opozycji?... Wszyscy skoncentrowali się na akcji "cała Polska recenzuje podręcznik". A przecież tak nie musiało, i nie musi być.

Ciekaw jestem, co o sprawie myśli np. UOKiK. Czy nie jest to łamanie konkurencji?... Czy nie jest to przerzucanie kosztów na innych odbiorców, którzy muszą - muszą! - kupić podręczniki droższe?...

14 lipca 2014

Co trzeba poprawić w budżecie partycypacyjnym - głos mieszkańca

Za nami pierwsze głosowanie w ramach budżetu partycypacyjnego (na marginesie: jako polonista proponuję powrót do ładniejszej, prostszej, i pierwotnie używanej nazwy "budżet obywatelski"; partycypacyjny - co to znaczy? czy to, ze "partycypujemy" w wydatkach miasta, pochodzących w dużej części z naszych podatków? Ideą budżetu obywatelskiego jest powrót do źródeł: ci, którzy finansują, decydują o przeznaczeniu pieniędzy).

Lista zwycięskich projektów

Co należy poprawić przy planowaniu tego budżetu na kolejny rok? (Skala złożonych projektów wskazuje, że trzeba zwiększyć pulę tego budżetu; niektóre projekty nie mogły być po prostu zrealizowane, np budowa szkolnego boiska przekraczała kwotę, przeznaczoną na dany obszar).

1. Możliwość głosowania w RÓŻNYCH dzielnicach i RÓŻNYCH obszarach jednocześnie.
W tym roku można było głosować wyłącznie w jednej dzielnicy - a w niektórych dzielnicach, jak Mokotów, jeszcze gorzej, bo tylko w jednym obszarze. Nie wiem, czemu takie ograniczenie ma służyć: przecież nie jest się związanym tylko z jednym rejonem; można chcieć wesprzeć szkołę czy bibliotekę z innego rejonu czy nawet innej dzielnicy.


9 lipca 2014

Głosowanie nie doszło do skutku. Alkohole nadal przy szkole...

Otrzymałem dziś odpowiedź od przewodniczącego Rady Dzielnicy Mokotów, pana Miłosza Góreckiego, w której pisał, że do głosowania nie doszło, ponieważ stwierdzone zostały błędy proceduralne.

W odpowiedzi napisałem:

Szanowny Panie Przewodniczący,
rozumiem, że najistotniejszym błędem było określenie, że chodzi o wszystkie punkty sprzedające alkohol, a nie tylko całodobowe.

Mam jednak nadzieję, że najważniejsza sprawa, tj. zmiana sposobu liczenia odległości - niech nawet będzie i 50 metrów, ale od ogrodzenia, a nie wejścia! - wkrótce będzie uchwalona.

Proszę zorientować się w komendzie policji na Malczewskiego, jak wiele jest zgłoszeń o interwencję  na 997 z tego rejonu. Codziennie przy ogrodzeniu szkoły są pijani. Sterty butelek i puszek.

Naprawdę konieczna jest pilna zmiana w tych sprawach. Mam tylko nadzieję, że cofnięcie projektu do komisji było uzasadnione merytorycznie, a nie z powodów politycznych - ta sprawa powinna być ponadpartyjna.

Czy może Pan potwierdzić, że będzie Pan - i radni z PO - głosować za uchwałą, poprawioną merytorycznie, w której zmieniony będzie sposób liczenia odległości (analogicznie jak do jednostek wojskowych, tj. nie do wejścia, a do ogrodzenia)? Pytam o to jako wyborca.

Pozostaje mieć nadzieję, że poprawiony projekt uchwały zostanie przyjęty.

Na moje listy z pytaniem o stanowisko wobec projektu uchwały odpowiedziało tylko sześcioro radnych, spośród których jeden przepraszał za nieobecność spowodowaną dawno zaplanowanym urlopem. Piątka pozostałych deklarowała głosowanie za projektem uchwały:

Izabela Stawicka

Tomasz Szczegielniak

Maciej Raś

Marcin Gugulski

Witold Wasilewski

Bardzo dziękuję!

Mam nadzieję, że grono radnych głosujących - ponad podziałami partyjnymi! - przeciw patologii się powiększy.

Warto pamiętać o braku odpowiedzi pozostałych radnych. Rozumiem, że część z nich jest na wakacjach, niektórzy może nie dostali mojego listu - ci, którzy są przeciw może jednak pod wpływem opinii publicznej zmienią swoje stanowisko, deklarując sprzyjanie projektowi? 

5 lipca 2014

Alkohole 24 h przy szkole podstawowej - obserwujmy głosowanie radnych!

Od wielu miesięcy próbowałem zainteresować radnych Warszawy sprawą patologii, jaką jest znaczna liczba punktów sprzedających alkohol przez całą dobę, które - na mocy uchwały Rady Warszawy - mogą znajdować się tak blisko szkół, że nawet sąsiadują z jej ogrodzeniem (ważna jest bowiem odległość "od drzwi do drzwi", mierzona wzdłuż krawężnika, itd.; odległość ta zresztą jest, uchwałą radnych, bardzo bliska - to może być i 51 metrów; jak pokazuje praktyka, nie jest to daleko).

Jak pisałem w innym miejscu, sprawą spośród kilkunastu radnych zainteresowało się zaledwie kilku, którym chciałbym w tym miejscu podziękować. Sprawą nie zainteresowali się żadni dziennikarze, a pisałem do wielu. Inaczej z miejskimi urzędnikami, ale niestety są oni spętani przepisami Rady Warszawy - które Rada może przecież zmienić!

A zmiana tej uchwały jest realna. Pamiętając o tym, że za kilka miesięcy wybory - warto patrzeć, jak radni będą w tej sprawie głosować.

Już 8 lipca będą nad tym głosować radni na Mokotowie. Według propozycji, zgłoszonej przez Komisję Bezpieczeństwa, Porządku Publicznego i Przeciwdziałania Patologiom Społecznym (podjętej w wyniku interwencji zgłaszanych przez kilku mieszkańców miasta, nie radnych), odległość od punktu całodobowej sprzedaży alkoholu do szkoły będzie miała być nie mniejsza, niż 100 metrów (obecnie 50) - i, co ważniejsze, liczona będzie nie do wejścia do szkoły, a do ogrodzenia.

To ważne, bo sygnalizowałem przypadek, na pewno nie jedyny, sąsiadowania punktu Alkohole 24h ze szkolnym placykiem dla zabaw dosłownie przez płot:


 Tak mierzona jest odległość od punktów całodobowej sprzedaży alkoholu do terenów wojskowych. Bardzo słuszne byłoby zrównanie w tym względzie szkół.

8 lipca o 16.00 nad tą uchwałą głosować będą radni dzielnicy Mokotów (w Centrum Łowicka, ul. Łowicka 21), którzy - po jej ewentualnym przyjęciu - poproszą o głosowanie w tej sprawie Radę Warszawy, która dopiero będzie mogła wydać wiążącą decyzję.

Będę informował na tym blogu o stanowisku przyjętym przez konkretnych radnych w tej sprawie. Warto patrzeć, jak radni będą głosować, mają oni reprezentować interesy mieszkańców.

Porządek obrad - druk nr 472 (plik PDF)

3 lipca 2014

19115 - status: zamknięte

Infolinia dla mieszkańców to bardzo dobry pomysł. Przypuszczam, że pracownicy chcą pomóc. Problemem są... komunikaty. Zgłosiłem zniknięcie śmietników na odpady segregowane, otrzymałem odpowiedź, cytuję:
Zgłoszenie o numerze 296253/14 zarejestrowane w dniu 23-06-2014 o godzinie 09:44:29 uzyskało status: Zamknięte. Jesteśmy do Państwa dyspozycji 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Zapraszamy na Portal www.warszawa19115.pl Z poważaniem, Urząd m.st. Warszawy.
Co wynika z "zamknięcia" zgłoszenia?... Śmietników nadal nie ma, z informacji nie wiem dokładnie nic - dlaczego ich nadal nie ma, kiedy będą, itd. W systemie powiadomień koniecznie trzeba przewidzieć informację, JAK to zgłoszenie zostało "rozwiązane", a nie tylko fakt, czy jest "zamknięte", "otwarte", "weryfikowane"...

25 czerwca 2014

Według nowelizacji prawa oświatowego za podręczniki ma płacić gmina. Ale... nie dla wszystkich. Czy nie łamie to jakichś ogólnych zasad prawnych?...

[aktualizacja]

Czytam właśnie nowelizację prawa oświatowego, jeszcze gorącą, prosto z parlamentu, właśnie podpisaną przez prezydenta, która wchodzi w życie 8 lipca (http://isap.sejm.gov.pl/DetailsServlet?id=WDU20140000811).

Nie wiem, czy posłowie zdawali sobie sprawę z wagi przegłosowanych zapisów, cytuję:

"Art. 22ac. 1. Uczniowie szkół podstawowych i gimnazjów mają prawo do bezpłatnego dostępu do podręczników, materiałów edukacyjnych lub materiałów ćwiczeniowych, przeznaczonych do obowiązkowych zajęć edukacyjnych".

"Art. 22ad. 1. Wyposażenie szkół podstawowych w podręczniki do zajęć z zakresu edukacji: polonistycznej, matematycznej, przyrodniczej i społecznej w klasach I–III zapewnia minister właściwy do spraw oświaty i wychowania.
Podręczniki te stają się własnością organu prowadzącego szkołę podstawową z dniem ich przekazania przez ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania.
2. Dyrektor szkoły podstawowej, za zgodą organu prowadzącego szkołę, może ustalić w zestawie, o którym mowa w art. 22ab ust. 4 pkt 1, inny podręcznik niż podręcznik zapewniony przez ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania."

"3. W przypadku, o którym mowa w ust. 2, koszt zakupu podręcznika innego niż podręcznik zapewniony przez ministra właściwego do spraw oświaty i wychowania pokrywa organ prowadzący szkołę podstawową."

Niestety, jak wskazała mi pani urzędnik z MEN, dalej jest wskazanie (czy nie łamie to jakichś przepisów?...), że będzie to wprowadzane stopniowo. W wyniku tego pokrzywdzeni są rodzice, którzy posłali do szkoły dzieci rok przed "normalnym" terminem - obecne sześciolatki-pierwszaki najdłużej będą korzystać z płatnych książek.

Czy ktoś sprawdzi, o ile ceny podręczników dla klas II podrożeją, żeby zrekompensować wydawcy straty z powodu "darmowego" podręcznika?...


Cała Polska pisze podręcznik


Podręcznik do I klasy, przygotowywany i zatwierdzany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej... 

Ciekawi mnie, dlaczego nikt nie pytał rządu o MODEL wprowadzenia tańszych (bo nie bezpłatnych) podręczników – przecież znacznie prostsza byłaby ulga podatkowa. Zadawałem to pytanie wielokrotnie Ministerstwu Edukacji Narodowej, ale do dziś nie otrzymałem odpowiedzi na moje pytanie. 

A jest to chyba pytanie, które dziennikarze i politycy powinni zadać... I pytanie, na które należy się odpowiedź.

Zwróćmy też uwagę na zaburzenie procedury recenzyjnej: MEN sam zatwierdzi swój podręcznik. To przecież zaprzeczenie standardowej procedury recenzowania prac naukowych, której podręczniki powinny podlegać.

Nie mogę zrozumieć merytorycznych powodów pośpiesznego robienia podręcznika przez MEN (który będzie zatwierdzony przez tenże MEN, co automatycznie podważa jakość podręcznika), zamiast wdrożenia ulgi podatkowej na podręczniki, przy pozostawieniu decyzji o wyborze konkretnego - nauczycielom?... 

Po co tworzyć od zera, pośpiesznie, nowy podręcznik, niebezpiecznie skracając całą procedurę – zamiast umożliwić odpis od podatku przy zakupie już istniejących, dobrych, podręczników?... 

Gdyby rząd zamiast w ciągu pół roku pisać podręcznik umożliwił - ulgą podatkową - bezpłatny lub tańszy dostęp do istniejących już podręczników - sprawdzonych w dydaktycznej praktyce – byłbym bardzo zadowolony. A tymczasem większość rodziców może zapłacić więcej, nie mniej; proszę zwrócić uwagę, że odcinanie wydawcom tylko jednej grupy odbiorców narazi pozostałych (rodziców starszych dzieci) na większe obciążenia. Kto zabezpieczy interesy tych rodziców, którzy we wrześniu za podręczniki będą być może musieli zapłacić więcej?... 

Jeszcze jest czas o tym pomyśleć – ale czy ktoś w MEN czy w innych organach rządowych ma tego świadomość?...

Dla mnie taki model wprowadzania zmian, i pisanie jednego z najważniejszych podręczników na kolanie, w trybie zaburzenia procedury recenzyjnej, jest jedynie marketingiem politycznym, co gorsze kosztem dzieci, zaś patrzenie przez dziennikarzy na ręce projektowi podręcznika w konwencji "cała Polska pisze swój podręcznik" - zamazuje najważniejszy problem: tryb wprowadzenia zmiany.


Warto też zapytać Ministerstwo, dlaczego rząd chce opodatkować rodziców z ich dobrowolnego opodatkowania się na rzecz dzieci (środki trójek klasowych i rad rodziców – z których są np. materiały do świetlicy, wycieczki edukacyjne, itp.). To powinno być też premiowane ulgą podatkową – a są sygnały, że będzie to traktowane jako... dochód rodziców z trójek klasowych i rad rodziców!...